Cześć Kochani,
Muszę zaznaczyć, że nie jestem totalnym świrem życia w stylu zero waste. Ale, wiecie mimo wszystko piorę w orzechach, zbieram nakrętki, rozmnażam rośliny, oddaje rzeczy do schroniska, do domu samotnej matki. Muszę jednak z pokorą przyznać, że wyrzuciłam szklaną butelkę do odpadów zmieszanych. I nie ma się czym chwalić. Wychowywałam się w mocnej relacji z babciami: Zosią i Teresą. Z jedną spędzałam wakacje i ferie, a z drugą każdy dzień. I to właśnie one nauczyły mnie wielu zasad. Babcia Zosia wykładała śmietnik gazetą, która wchłaniała wilgoć. Zero jednorazowych worków na śmieci. Babcia Teresa (wiecie, że pisząc to automatycznie napisałam Mama Teresa – tu przepraszam moją mamę, ale to chyba ostatecznie urocze.) Niemniej babcia Teresa używała ściereczek z materiału bez jednorazowej fanaberii. A dziadek Staszek miał nawet materiałową chusteczkę do nosa. Moja mama natomiast wpoiła mi, że w kuchni nic się nie może zmarnować i w zasadzie tak kombinowała, dokładnie kupowała i przyrządzała, że w sumienie nie mieliśmy strat. Jeżeli były to zjadał je nasz pies Aleks. Moja mama i babcia przez wiele lat wszystko cerowały. I jest mi trochę przykro, ale nie wyobrażam sobie siebie cerującej skarpetki. A może powinnam? W kuchni Mamy-Babci Teresy nigdy nie było jednorazowych pojemników plastikowych, zawsze słoik. Cały kredens pustych słoików. No i moja mama, która picie do szkoły dawała mi w bidonie albo w termosie. To były czasy, piękne. Za wszelką cenę chciałabym do nich wrócić i tak jeszcze raz przyglądać się babci nawlekającej nitkę na igłę.
Wzruszyłam się. Wzruszyłam się również, kiedy znalazłam małą firmę, a tak naprawdę Panią Jagodę, która robi dobre rzeczy. Dobre dla świata, dobre dla nas, dla naszych wspomnień. Zerknijcie sami:
Pani Jagoda skorzystała z nadmiaru wolnego czasu i odnalazła swoją pasję tworząc urocze torby na wino, osłonki na doniczki, saszetki z karabińczykiem. A jej idea jest wspaniała. Polega ona na odnawianiu, przerabianiu starych, zabrudzonych i podartych tkanin, które z uwagi na sentyment zalegają w domu.
Sami spójrzcie na te piękne woreczki prezentowe, torby na wino, czy osłonki na doniczki! Te ostatnie spodobały mi się najbardziej i już jedną taką mam – zaraz pokażę 🙂 Jest to bardzo unikatowa sprawa.
Czas pokazać Wam moje cuda, duet:
woreczek na kwiatka (lub co tylko chcemy 😛) i saszetka z karabińczykiem:
Saszetka jest genialna na spacer z psem. Obecnie mamy szczeniaka i przysmaki są ważne podczas nauki. W ten sposób zawsze możemy naszego maluszka wynagrodzić. Osłonka na kwiatka jest przepiękna, idealnie odnajduje się w klimacie mojego mieszkania.
Dla mnie jest to magiczne, że mogę przerobić np. ukochaną bluzkę z pierwszej randki (w którą teraz może włożę jedną rękę i pół cycka) na fajne opakowanie na winko. Jestem bardzo sentymentalna, wrażliwa i dostrzegam piękno we wszystkim. Zachwyca mnie ten pomysł.
Wybieram już materiały, które podeślę do Pani Jagody z prośbą o woreczki na doniczki. Gratuluję pomysłu.
Według wiadomości nie wyjdziemy z domów jeszcze przez dłuższy czas. Może warto zrobić coś dla siebie? Coś dla planety?
Przepiękne te ozdoby! 🙂
A wiesz, że dbałość o to, by nic się nie zmarnowało, została mi po dziś dzień? Moja mama potrafi wykorzystać wszystko. Dosłownie wszystko. Ja też się staram, ale myślę, że do pięt jej nie dorastam 😉
Każda z nas chyba myśli, że nie dorastamy naszym mamom do pięt 🙂
Weroniko! Napisałaś cudny post! Taki mój! Absolutnie identyfikuję się z każdym słowem. Tak, było i tamta rzeczywistość była także moim udziałem 🙂 Dziś staram się żyć świadomie według idei zero waste, ale świadomie… A wówczas to było zwykłe, naturalne, niewymuszone, bez żadnej mody…
I tez staram się nie marnować jedzenia, na ile się da. Mieszkam na wsi, wieć nawet jak coś trzeba wyrzucić to idzie na kompostownik, a potem wraca na warzywniak jako nawóz… Bywaj zdrowa!
I właśnie chciałabym doświadczyć tego o czym piszesz. Aby było to zwykłe, naturalne, niewymuszone, bez żadnej mody…
Najbardziej zadziwiają mnie niektórzy producenci żywności i nie tylko jej. Bo jak patrzy się na zdjęcia cytryny, banana czy jabłka zapakowanego w plastik to nie wiadomo co o tym myśleć. Ludzie powinni zacząć od pewnego rodzaju zbuntowania się przeciwko takiemu podejściu, lepiej wybrać w takim przypadku inny produkt, mniej zapakowany, z mniejszą ilością plastiku czy innych śmieci, z których i tak nic nie powstanie raczej.
Jakoś na razie przerzuciłem się na czytanie. Może później będzie chwila na oglądanie filmów i seriali z równą pasją jak do książek.
Pozdrawiam!
To muszę Ci przyznać, raczej nie sięgam po produkty bezcelowo opakowane w folię. Jak słynny już mix papryk…
Ładne ozdoby. Pozdrawiam i zapraszam na nowy post 🙂 magda-tul.blogspot.com.
Pozdrawiam!
Świetne ozdoby i pomysł na prezenty 🙂
też tak myślę 🙂
Wyglądają super:)
🙂
I właśnie dlatego uwielbiam zaglądać na Twojego bloga – zawsze znajdę jakąś inspirację!
Świetny pomysł, a wykonanie jeszcze lepsze 🙂
dziękuje:)