Cześć Kochani,
Jestem totalnym maniakiem gier planszowych. I na całe szczęście obracam się wśród ludzi, którzy je również kochają. Jestem na tym punkcie tak bardzo zakręcona, że kiedyś nie poszłam na wykłady bo przygotowywałam się do zawodów w Rummikuba. Ale, to nic przy tym, że wraz z mężem uwielbiamy jeździć do naszych Przyjaciół do Warszawy na weekendowe rozgrywki gier planszowych. Przy tym samym stole jemy, gramy, śmiejemy się, pijemy i spędzamy… 48 godzin. Sen jest dla chętnych i w ilościach totalnie indywidualnych. Zdjęcie, która zostawiałam Wam wyżej zresztą zostało zrobione podczas takiego maratonu. I przyznam szczerze, że długo myślałam, że nie ma lepszej gry niż Osadnicy, poznałam jednak całkiem fajną, prostszą i z większym humorem alternatywę:
Ucieczka z Lochu to gra karciana dla dwóch i czterech osób. Grałam w nią już wielokrotnie z mężem (i chyba w większości rozgrywek ja triumfowałam) i grałam w nią również z moją teściową (tutaj nie triumfowałam, ani razu, ale nie dlatego, że się jej bałam – tylko jest Skubana dobra!) Bardzo lubię gry, którą są dla dwóch i czterech osób bo to najczęstsza konfiguracja jaka mi się przytrafia. Już z tego powodu polubiłam tą zabawę.
Ucieczka z Lochu składa się z 40 kart z drzwiami, które układa się niemal zupełnie przypadkowo w odpowiednich ramach. Celem gry jest jak najszybsza ucieczka z labiryntu. Nie jest to jednak takie proste, ponieważ nigdy nie wiadomo, co kryje się za drzwiami 🙂
Gra jest dynamiczna co jest ogromnym plusem. Rozgrywka zajmuje nam jakieś piętnaście minut – to oznacza, że można w nią zagrać, aż 96 razy w ciągu dnia! (Być może pomyliłam się w obliczeniach, ale matematyka zawsze była moją słabą stroną.)
I chociaż zabrzmi to patetycznie to prawdą jest, że którejś soboty tylko dzięki niej posprzątaliśmy mieszkanie 🙂 Robiliśmy sobie co godzinę przerwę na jedną rundkę i jakoś szło do przodu 🙂 A tak serio: to chyba, ani raz nie usiedliśmy TYLKO na jedną rundkę.
Wcześniej nie grałam w grę tego typu dlatego może, aż tak bardzo mi się podoba. Chociaż polubiło już ją kilka innych osób w moim otoczeniu 🙂 Dzieci nie mam dlatego też nie napiszę jak sprawdza się pod tym kątem, ale producent zapewnia, że już ośmiolatek da sobie radę.
Ja mam 25 lat, mój mąż 28, moja teściowa 18 i wszyscy dobrze bawiliśmy się spędzając czas przy tej planszówce. Myślę, że to doskonały pomysł na zbliżające się Walentynki 🙂
Ucieczka z Lochu 45zł, KUP: KLIK
Ostatnio chciałam właśnie kupić sobie jakąś planszówkę, ale tak naprawdę nie miałabym z kim grać 🙂
a Twoi bliscy są na nie? Czy jeszcze w żadną fajną nie grali? 🙂
Raczej w żadną fajną nie grali 🙂
Jak ja dawno nie grałam w gry planszowe. Pozdrawiam i zapraszam na nowy post magda-tul.blogspot.com.
czas to zmienić 🙂
Kiedyś grałem więcej w planszówki. Teraz jakoś nie mam głowy, czasu i rywali do tego. Nie mniej podziwiam twórców za to, że są w stanie ciągle wymyślić coś nowego, świeżego na tym polu.
Jest dobrze wszystko jak na razie. Port działa jak należy, Staruszek nie narzekał na jakiś dyskomfort przy podawaniu chemii jak miało to miejsce wcześniej.
Pozdrawiam!
Mnie też ta kreatywność zaskakuje i ciągle chcę więcej 🙂
Trzymam kciuki dalej za zdrówko.
Fajny pomysł, zwłaszcza w tych czasach gdziw każdy zaszywa się w koncie ze, swoim telefonem. Ja jestem na etapie gier planszowych typu literki, i układanie słów. Ale muszę pomyśleć by w coś zaangażować też starszą córkę :).
Swego czasu dużo grywałam też w szachy czy arcaby ;).
Ściskam, miłego dnia 😘.
Już wkrótce będzie też opis nieco prostszej gry, takiej akurat zaraz dla Was 🙂
Dziękuję, czekam z niecierpliwością :).
🙂
Skoro ośmiolatek da sobie radę to dobra mogę zagrać. Mój mąż jest fanem planszówek, gier bitewnych i karcianych (ile na to kasy idzie xD). Czasem z nim zagram ale w jakąś w miarę luźną grę bo przy niektórych po prostu mi mózg wysiada a też słaba z matmy jestem. Tyle rzeczy trzeba ogarnąć, zapamiętać, wykombinować. Nie mam głowy do tego. Mąż siada do tego jak do rozrywki, jeszcze sobie piwo weźmie. A ja się czuję jak przed zadaniem dodatkowym na ocenę celującą będąc trójkowym uczniem xD. Za to w losowych wygrywam 😀 bo głupi ma szczęście 😀
To ja jestem z tego samego sortu, co Twój mąż. Ja też podczas planszówek lubię napić się alkoholu i rywalizować 🙂
Pozdrawiam i zapraszam na nowy post 🙂 magda-tul.blogspot.com.
Uwielbiam! Planszówki to chyba jedna z moich ulubionych form spędzania wolnego czasu, teraz niestety rzadziej gramy jak mamy małe dziecko, ale jak podrośnie, to na pewno ją zarażę tym hobby 😉 Osadników też mam w domu 🙂 Jakbyście chcieli uzupełnić zasoby gier to mogę polecić grę Caylus i Puerto Rico – obydwie można grać w 2 osoby, ale w 3-4 jeszcze lepiej 🙂
Już obczajam te gry! Dzięki za polecenie, to bardzo cenna wiedza 🙂
Ja też uwielbiam planszówki i na szczęście junior też wchodzi w etap tych gier, więc możemy bawić się razem.
Jak będę miała dzieci to jest ten etap w ich rozwoju na który czekam najbardziej 🙂
Pozdrawiam i zapraszam na nowy post =) magda-tul.blogspot.com.
Pozdrawiam 🙂
Lubię gry planszowe:)
🙂
,, Czas spędzony przy grach planszowych jest warty każdej sekundy” – podpisuje się pod tym tytułem obiema rekami. Uwielbiamy planszówki oraz wszelkie gry karciane. Dla nas to najlepiej pędzony czas z rodziną i przyjaciółmi.
Gry karciane u nas są również popularne, bardzo często gramy całą rodzinką 🙂
[…] Już po zapoznaniu się z zawartością pudełka wracają miłe wspomnienia z gry „Ucieczka z lochu”. O niej więcej możecie przeczytać w tym poście KLIK […]