Cześć Kochani,
Po czterech miesiącach, setkach przejrzanych katalogów, milionie przewiniętych zdjęć na Instagramie i Pintereście znaleźliśmy z Lubym idealną, wypracowaną w formie kompromisu i bólach farbę na (UWAGA) jedną ścianę w naszej przyszłej sypialni. Później, po odwiedzeniu kilkunastu galerii sztuki i zapoznaniu się z setką inspiracji w sieci wybraliśmy również artystę rysownika, którego dwa rysunki (jeszcze nie wiemy, które) zawisną na owej ścianie w naszej wyśnionej sypialni. Śmiało mogę powiedzieć: mamy to. Zajęło nam to tylko tysiące godzin i zjadło nam to wszelkie pokłady energii, ale mamy to. Urządziliśmy już jedną ścianę w naszym przyszłym mieszkaniu. Tak się tym zmęczyliśmy, że od tygodnia nie rozmawiamy już o wykończeniu wnętrza. Strach pomyśleć, że do września mamy znaleźć jeszcze jakieś osiem tysięcy innych produktów. Dlaczego do wszystkiego musimy podchodzić, aż tak poważnie?
A jak już jesteśmy w temacie zmęczenia, to muszę Wam pokazać mój najnowszy poprawiacz humoru (i nie mam na myśli niczego zdrożnego):
ODŻYWCZY BALSAM DO CIAŁA,
250 ml, cena 32,42,- KUP: KLIK
Myślę, że muszę zacząć od początku,
czyli od wyjaśnienia zagadkowo brzmiącego hasła: woda termalna z Podhala. O ile większość osób wie, gdzie na mapie Polski znajduje się Podhale – tak nie wiem jak dużo z Was wie czym jest woda termalna.
Woda termalna podchodzi z podziemi, których temperatura w momencie wydobycia jest wyższa niż średnia roczna temperatura powietrza w okolicy – nie może to być mniej niż 20 stopni Celsjusza. Taka woda zawiera unikalne dla danego regionu składniki mineralne i pierwiastki śladowe, które powstają w wyniku wędrówki z głębokich warstw ziemi ku powierzchni.
Analizując dalej warto byłoby przybliżyć Wam samą firmę Termissa 🙂
TERMISSA to pierwsze ekologiczne dermokosmetyki z wodą termalną z Podhala zawierającą największe bogactwo składników mineralnych o udowodnionych właściwościach pielęgnacyjnych i leczniczych.
Dedykowane dla kobiet, które pragną żyć w zgodzie z naturą i szukają skutecznych oraz naturalnych kosmetyków zaspokajają potrzebę kompleksowej pielęgnacji skóry normalnej, wrażliwej i problematycznej.
Wierzymy, że to, co najlepsze znajduje się w naturze. Dlatego unikatowa formuła kosmetyków TERMISSA jest oparta na wodzie termalnej z Podhala wzbogaconej o starannie wyselekcjonowane naturalne substancje aktywne. To najbogatsze źródło drogocennych składników mineralnych, olejów roślinnych i substancji pochodzenia roślinnego z ekologicznych upraw zamknięte w naturalnych kosmetykach.
Czas zatem na oficjalne obgadywanie – skoro już znacie podstawowe fakty. Przede wszystkim jestem w szoku, że w tak dobrej cenie można znaleźć produkt, który zawiera 98% składników naturalnych, w tym: masło shea, oliwę, słodkie migdały, czy też słonecznik. Tutaj cały skład:
Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Isopropyl Palmitate, Lanolin, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Benzyl Alcohol (and) Salicylic Acid (and) Glycerin (and) Sorbic Acid*, D-Panthenol, Hydroxyethyl Acrylate (and) Sodium Acryloyl Dimethyl Taurate Copolymer, Argania Spinosa Kernel Oil, Beeswax (Cera Alba), Cetyl Alcohol, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Parfum, PEG-8 (and) Tocopherol (and) Ascorbyl Palmitate (and) Ascorbic Acid (and) Citric Acid, Sodium Hyaluronate, CI 75470, Gardenia Florida Extract, Sodium Hydroxide.
Krótko podsumowując skład: nie znajdziemy w nim parabenów, silikonów i pochodnych ropy naftowej. Dla wszystkich miłośniczek naturalnych produktów jest to bardzo dobra wiadomość. Co więcej, balsam zawiera certyfikowane surowce ECOCERT.
Będąc przy składzie wspomnijmy o zapachu – a w zasadzie o jego braku. Krem nie posiada żadnego dodatku zapachowego – dzięki czemu jest całkowicie niewyczuwalny podczas nakładania, jak i późniejszego chodzenia. Jest to zdecydowanie plus – teraz niemal każdy kosmetyk ma zapach, a one mieszają się ze sobą, a potem pachniemy jak mała drogeria 🙂
Konsystencja balsamu to niemal mus – jest jedwabiście gładka i bardzo leciutka. W dotyku przypomina pianę termoelastyczną. Błyskawicznie i bez problemu rozprowadza się po ciele. Natychmiastowo wysycha pozostawiając skórę nawilżoną i odżywioną. Efekt gładkiej i lśniącej skóry jest natychmiastowy i w zasadzie utrzymuje się cały dzień. Mimo noszenia spodni czy rajstop 🙂 Krem pozostawia delikatny filtr ochronny na skórze. Jestem przekonana, że ten balsam porządnie nawilża i wnika w głąb skóry.
D-Pantenolialantoina zawarta w balsamie działa łagodząco – dla mnie to świetna wiadomość, ponieważ krem przynosi ukojenie po depilacji nóg. Kwas hialuronowy regeneruje i wzmacnia skórę, zapewniając jej jędrność, a dodatek gliceryny przywraca skórze miękkość.
To bardzo dobry produkt za niewielkie pieniądze. Zdecydowanie będziecie z niego zadowolone, a dodatkowo pochodzi z przepięknej części Polski – Podhala. Skuteczność prosto z natury.
Ciekawy produkt, wart uwagi 🙂
🙂
To pomyśl sobie, ile dywagacji będzie podczas urządzania kuchni;) Fajny produkt!
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Kuchnię chyba jakoś ogarniemy, ale łazienka! To jest dla nas wyzwanie…
Lubię wszystko ,co pochodzi z Podhala- oscypki, gorzałkę, kwaśnicę to pewnie ten balsam polubię 🙂
a ja znam zdecydowanie zbyt mało produktów z Podhala, ale już nadrabiam 🙂
Miło mi:) dziękuję
🙂 no widzisz czasem proste wybory okazują się dla nas ciężkie :-), ja akurat farby do mieszkania wybrałam szybko :-).
A co do balsamu to fajnie że jest z Podhala, nie słyszałam o nim.
https://spicetki.wordpress.com/
A my wczoraj tylko w jeden wieczór wybraliśmy tapetę na jedną ścianę w salonie! 🙂
Zawsze kupowałam balsam z Avene, ale jak mi się uda dostać gdzieś ten podhalański, to nie omieszkam skorzystać z okazji.
Ja już właśnie kończę swój podhalański cud i zaczynam się rozglądać za kolejnym 🙂
Super, cieszę się bardzo ? M