Cześć Kochani,
Można by pomyśleć, że dwudziestoparoletni, wykształceni i całkiem rezolutni młodzi Polacy powinni wypowiadać się w sposób złożony, elokwentny, a na pewno jasny i zrozumiały. Otóż nie! Zakochani młodzi Polacy posiadają dialekt zupełnie niezrozumiały i (chyba nieakceptowany) przez innych. I tak właśnie kiedy wraz z mężem spędzaliśmy czas z naszymi przyjaciółmi ludzie patrzyli na nas dość nieprzychylnie.
Idziemy coś papusiać? / No chodźcie upapusiamy nasze groszki. / Czy można prosić rachuneczek za to pyszne jedzonko? / Ale, ja Cię wykatulkam jak wrócimy do domku. / Kokocham Cię. / Myniu kosiam Cię. / Mynieczek żeby było zadowolony. / Mój pyszałek kochany wymęczony po całym dniu chodzenia, poprosimy wodę niegazowaną./
I tak myślę, że temu naszemu „och i ach” nie było końca. Chociaż z mężem nabawiliśmy się kompleksów bo nasz dialekt chyba był nieco bardziej zrozumiały od tego, którym posługiwali się przyjaciele. Niech żyje miłość, a co!
Co do jesieni – to już jutro, ale w powietrzu czuć ją już nieco dłużej. Witam ją kolorowo, z radością… z postanowieniem, że w tym roku się jej nie dam! Że, nie będę spać w dzień, że nie utonę w grzanym winie i pięćdziesięciu kocach oglądając dramaty, a w lepsze dni melodramaty…
Dlatego w roli głównej:
Kolczyki Ewla Art HandMade
Z kolczykami u mnie to sprawa jest zagadkowa, jeszcze do grudnia poprzedniego roku nie nosiłam ich wcale. Nie dlatego, że miałam taki kaprys, tylko dlatego, że byłam na nie uczulona. Od dziecka, niemal systematycznie, co 3 – 4 lata starałam się przebijać uszy, co kończyło się katastrofą… Po kilku tygodniach ucho puchło, bolały mnie węzły chłonne, sączyła się ropa z płatków, pisk, wrzask. Mama próbowała na wszystkie sposoby: złoto, srebro, stal chirurgiczna, u kosmetyczki, jednej, drugiej, trzeciej… Wszystko na nic. Aż pewnego grudniowego dnia po prostu wstałam, po prostu wzięłam tępy, tandety, metalowy kolczyk i wepchnęłam go sobie w ucho. Później wepchnęłam drugi. I tak to właśnie zostało. Nie wiem jak to się stało, ale wiem jedno, (że tak zacytuję wielkiego poetę:) cuda przecież się zdarzają i marzenia się spełniają…
A teraz? Teraz to ja się w kolczykach kocham. Muszą być oczywiście duże, ogromne, największe jakie znajdę w sklepie i przede wszystkim charakterystyczne. Nie dla mnie delikatne wkrętki, kółeczka, perełki, kuleczki. Ja muszę mieć konkret! I to tak powalający konkret, żeby co druga kobieta mówiła: ja bym takich nie założyła. (Naprawdę nie wiem skąd u kobiet zamiłowanie do delikatnych kolczyków.)
I z takim właśnie przekonaniem trafiłam do Ewla Art HandMade powiedziałam tylko, że kolczyki mają być duże, jesienne i po prostu cudne. I co otrzymałam? Totalną niespodziankę!
Najpierw drżącą ręką odpakowywałam zawiniątko, czyż nie wygląda pięknie? 🙂
Uwielbiam kiedy rękodzieło jest opakowane w rękodzieło! To tak jakby mieć ciastko i zjeść ciastko, cudowności.
Później delikatnie, delikatnie… i moim oczom ukazało się totalnie zakręcone, jesienne cudo!
Pomyślałam sobie, że naprawdę trzeba mnie znać, żeby wyczarować coś takiego. Głos rozsądku podpowiedział mi jednak, że tu nie o znajomość mnie się rozchodzi, a po prostu o talent i wyobraźnie twórcy. Kolczyki na żywo wyglądają oszałamiająco.
Są wykonane bardzo starannie, naprawdę ciężko uwierzyć, że to robota „hand made” są tak precyzyjne, że można przypuszczać, że za taką starannością stoi maszyna. A tu nie! To po prostu wprawiona i zakochana w tym co robi pracownia Ewla Art HandMade 🙂
A tak cudeńko wypadło w mojej SELFIE SESJI 🙂
A jak żołędzie i listki to chyba też sarenka by się przydała, co? 🙂
ENJOY KOCHANI! 🙂
Niech żyje miłość!!! A kolczyki piękne 🙂
Pozdrawiam
https://psychologpopracy.blogspot.com/
Dziękuje bardzo!
U mnie koc to najlepszy przyjaciel, w chłodne wieczory.
oj tak, zdecydowanie… 🙂
Intrygujące kolczyki, aczkolwiek nie w moim stylu.
🙂
Ostatnie zdjęcie z sesji selfie jest zabójcze 😉
sarenka 🙂
Interesujące te kolczyki – z pewnością zaskoczą Twoich przyjaciół, kiedy Cię w nich zobaczą;)
Na przekór wszystkiemu, mi jesień kojarzy się z radosnym babim latem i wspaniałymi kolorami – jest pięknie!
Babie lato wczoraj latało mi przez cały długi spacer 🙂
Oj nie, nie dla mnie 😛
też wolisz subtelne? 🙂
Ale piękne kolczyki, jedyne w swoim rodzaju 🙂
dziękuje 🙂
smieszne;)
🙂
Wyglądają uroczo ;D
Dziękuje 🙂
Ja, gdy pierwszy raz usłyszałam „Myniu” uniosłam jedną brew ze zdziwienia, potem drugą i się nimi tak wachlowałam przez chwilę, czemu towarzyszyła mina pełna konsternacji. Dodam, że moja reakcja nie wyglądałaby w ten sposób, gdyby to słowo nie było skierowane do mnie 😉
Też lubię kolczyki, ale u mnie to działa inaczej niż u Ciebie 🙂 Wolę coś drobnego, subtelnego 🙂 Niemniej jednak Twoje kolczyki Ci zdecydowanie pasują 🙂
Historia z Myniem dobra, bardzo dobra! 🙂