Cześć Kochani,
Siedzę w jasnym, ciepłym pomieszczeniu przy dużym oknie. Za oknem mróz, bałwan stoi (i nie chodzi mi tu o sąsiada) i wciąż jeszcze butelka po wódce jest przyklejona do poręczy na balkonie (…mieliśmy hucznego Sylwestra.)
Tak czy inaczej: mam ciepły koc, trochę mnie głowa boli, ale popijam przeciwbóle, obok mnie stoi wiadro Świąt (czyt. mandarynki.) I wiecie co? Jest dobrze. Nie myślałam, że będzie tak dobrze w tym 2016 roku.
Spełniłam już siedem postanowień noworocznych, a część z nich… chyba spełnia się sama.
Dzwonią ludzie – chcą, abym dla nich pracowała – to miłe. Dzwoni mój facet, chce, abym brała z nim ślub – to bardzo miłe.
Czy ten stan może się utrzymać przez kolejne dwanaście miesięcy?
I nawet kosmetyk, który dzisiaj zrecenzuje stał się moim ulubieńcem (a jeszcze trzy miesiące temu nawet nie wiedziałam, że istnieje.)
Sensilis
Ryżowy peeling w proszku
Mam wągry i się tego nie wstydzę. Ot co! Walczę z nimi uparcie, walczy z nimi też moja kosmetyczka…
Mój nos pewnie nigdy nie będzie wyglądał jak pupa niemowlaczka (może to i lepiej…) Patrzę na swoją babcię, na swojego ojca i oswajam się z tą myślą, że pewnie umrę z czarnymi kropeczkami. Ale…
Ale, jak spotykam takie produkty jak ten – to przez moją głowę przechodzi myśl, że kosmetyczne niebo istnieje naprawdę.
No właśnie! Są takie produkty, które sprawiają, że wągrów jest jakby mniej, że są jakby jaśniejsze, że ten fluid później na tym nosie lepiej wygląda. I to jest właśnie taki produkt: chcę mieć go już na zawsze w swojej kosmetyczce.
Najpierw byłam w szoku, że to takie małe – pomyślałam sobie, że szybko się skończy i to takie pewnie „naciąganie” na kolejne zakupy. Ale, nie! Minął już ponad miesiąc, a produktu niemal nie ubyło! WOW! Myślę, że spokojnie do końca czerwca ten peeling ze mną zostanie.
Moja druga myśl to konsystencja. Taka trochę dziwna dla mnie. Nie jestem kosmetycznym wyjadaczem, ale wcześniej nie spotkałam się z sypkim peelingiem, który należy połączyć z wodą bądź ulubionym produktem do pielęgnacji twarzy. A tu właśnie rodzi się geniusz pielęgnacji!
Ziarenka połączyłam z NAJLEPSZYM NA ŚWIECIE – Nuxe, Aroma-Perfection, żel oczyszczający do cery tłustej. I to było po prostu TO! Uzupełniają się jak biel i czerń, jak majonez z ketchupem, jak liście laurowe z zielem angielskim. Po prostu rewelacja. Skóra po takim zabiegu staje się gładka (potem jak nienormalna chodzę po mieszkaniu i się dotykam po twarzy…) Moja twarz nieziemsko pachnie, a do tego mam pewność, że jest dobrze oczyszczona. A to gwarantuje wieczorny spokój ducha nie jednej kobiecie.
Jednakże mój nowy ukochany kosmetyk ma również inne zalety. Przede wszystkim:
– zawiera cząstki ryżu i łuski kokosa! (Brzmi magicznie!)
– skóra po takim peelingu jest jakby ładniejsza 🙂 Wygląda na zdrowszą i bardziej apetyczną. (Nawiązując do ostatniego – nie mam zapędów kanibalistycznych.)
Możecie być pewni, że te 19 gram szczęścia zrobi dobrze każdej kobiecie <3
Opis producenta: KLIK
Już mi się podoba- taka nietypowa forma.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku Lilii! 🙂
Na szczęście nie jestem posiadaczką czarnych kropek na nosie, ale mam inne cielesne uchybienia na licu 😉
Udanego roku, Weroniko.
Niech Ci się szczęści! 🙂
Dziękuje bardzo za życzenia! Wszystkiego dobrego dla Ciebie!
nieźle się prezentuje 🙂
Polecam!
Zaintrygowałaś mnie tym produktem ;D i ten ryż…
jest naprawdę super!
Haha 😀 Uśmiałam się z tym „to miłe (…) to bardzo miłe” 😀 Gratuluję z tymi ofertami pracy, oby tak dalej 😀 Z facetem też życzę, by było jak najlepiej :)))
Dzięki wielkie! 🙂 Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! 🙂
Hmmm ja podchodzę to takich nowinek z dużym dystansem…może dlatego, że moja cera nie jest wymagająca, nie potrzebuje nic prócz dobrego nawilżenia.
Może jednak spróbuję?
spróbuj! Bo ja jestem zachwycona 😀 A akurat ten peeling jest do każdego rodzaju cery 🙂
Pierwszy raz widzę produkt w takiej formie! Bardzo ciekawy 🙂
🙂