Kilkanaście razy siadałam do napisania tej recenzji.
Pisałam kilka zdań i jednym sprawnym ‚backspace’ kasowałam wszystko. Pierwszy raz w życiu czułam, że słowa sprawiają, że moje uczucia stają się płaskie i bez wyrazu. W mojej głowie pałętało się wiele niesamowitych zdań, metafor, a kiedy je spisywałam: wszystko stawało się banalne, a wręcz cierpkie w czytaniu.
Autorkę książki Dorotę Majsterkiewicz poznałam osobiście – chodziłyśmy do tej samej szkoły podstawowej. Kilkanaście lat później spotkałyśmy się przy lampce czerwonego wytrawnego wina i ona zaczęła mówić… o książce, o tym jak powstała, o babci, o wspomnieniach. A ja nie przestawałam pytać, byłam żywo zainteresowana. Tak też powstał mój ostatni wywiad: KLIK
Kiedy tylko książka dostała się w moje ręce (oczywiście wraz z autografem), nie mogłam doczekać się momentu ciszy i spokoju – tak bardzo chciałam ją pochłonąć. Ostatecznie nie było to trudne zadanie; dwa samotne i spokojne wieczory – tyle potrzebowałam, aby zrozumieć i przeczytać ,,Dar”.
Nieprzypadkowo napisałam zrozumieć, ponieważ to książka o…
O dziewczynie, która w dniu swoich narodzin zabija swoich rodziców – WZROKIEM. Później robi to ponownie (komu i dlaczego to już Wam nie zdradzę…. sama nie znoszę spoilerów!)
Przekleństwo bądź dar głównej bohaterki – Nadie Grant jest osnuty całą włóczką tajemnic i intryg. Autorka książki zabiera nas do akademika i beztroskiego studenckiego świata, żeby trzy kartki później wywołać w nas irracjonalny strach w zetknięciu z mitologią grecką. To nie jest łatwa pozycja (mimo, że bardzo łatwo i szybko się ją czyta) to ciekawe studium przypadku młodej dziewczyny, która sama nie może uwierzyć, że to co ją otacza nie jest tylko nocną marą.
To książka idealna dla marzycieli i romantyków. Każdy kto chociaż raz marzył o super mocy – musi po nią sięgnąć.
Całość okraszona jest miłością i przyjaźnią, która zdaje się przetrwać każdą burzę i potknięcie.
Po przeczytaniu książki jeszcze przez wiele dni „chodziło” za mną pytanie:
Czy byłabym wstanie zaprzestać patrzenia ludziom w oczy wiedząc, że mój wzrok zabija? A może wyrównałabym rachunki z ludzkością?
Z chęcią sięgnę po książkę „Dar”.
Polecam!
uwielbiam książki! <3
polubisz też Dar!
Wow, zaintrygowałaś mnie tym opisem, szczególnie zabijania… ale po co??? Też nie lubię spojlerów, mam nadzieję, że natknę się na tę książkę. Nota bene dzisiaj idę do księgarni, ciekawe na co mnie „napadnie”.
i jak? jakie książki kupiłaś? ,,Dar” na Ciebie napadł? 🙂
sama okładka zachęca 🙂
chociaż nie ocenia się książki po okładce to masz rację 🙂
Ciekawa pozycja.Nigdy nie miałam ochoty nikogo zabijać ,nawet wzrokiem 😉
No, ale przyznaj, że to brzmi bardzo ciekawie i intrygująco?
Książka nie dla mnie. Ale pewnie inni którzy lubią tego rodzaju książki będą chcieli ją przeczytać 🙂 pozdrawiam
oj tam… myślę, że by Ci się spodobała, nawet mój tato ‚próchno’ takie straszne – uległ jej urokowi 😉
W sumie to nie dziwię się, że miałaś problem z napisaniem tej recenzji, czasem spotyka się takie słowa i taką treść, że trudno „to wszystko” precyzyjnie skomentować. pozdrawiam serdecznie 🙂
dokładnie! jakbyś była w mojej głowie 🙂 pozdrowienia!!
Tylko żeby mieć więcej czasu na czytanie…