No i stało się.
Wróciliśmy z urlopu. Długi weekend spędziliśmy na Rodob. Rodzinne Ogródki Działkowe Obok Bydgoszczy. Nie obyło się bez przygód (takich co najmniej niecodziennych) i bez deszczu- no bo jak, że inaczej? W zasadzie to lało, grzmiało, było zimno, szaro, nieciekawie. Ale… Powiedziałam sobie: NIE NIE NIE! To jest mój pierwszy urlop od bardzo dawna, będzie fajnie! I rzeczywiście było. Zabrałam ze sobą psa, mężczyznę, książkę, zimne piwo, wino i stały dostęp do pracy- jestem piekielną pracoholiczką, co pewnie za kilka lat będzie przyczyną rozwodu. I świętowałam.
Poznawałam sztukę:
Ta niecodzienna rzeźba to instalacja „Gouczuk”, którą napotkałam kuśtykając się (już wtedy ze skręconą kostką, schodziłam ze schodów, nic wielkiego) na Wyspie Młyńskiej (cudowne miejsce)!
Sławomira Szkuta, przygotowując swoją instalację, inspirowała się kształtem kałuży, która rozlewa się w nieregularny sposób, co porównała do ludzkiej wyobraźni. – Nigdy nie wiadomo, w którym kierunku pójdzie. Stąd właśnie motyw kałuży. Ale kauczukowe piłeczki kojarzą mi się z dzieciństwem, są kolorowe i przyciągają wzrok. A ja chciałam w ten sposób mrugnąć do widza i sprawić, żeby przechodnie zatrzymali się w tym miejscu choć na chwilę.
Pomyślałam sobie wtedy: Sztuko nowoczesna, ile Cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto Cię zrozumie.
Po takim „wow” estetycznym, poszłam napić się piwa. Wtedy najprościej pojąć mi to, co najtrudniejsze.
Ciemne, miodowe, mmm… rozbudziło apetyt na… obiad!
Najedzona, napita (czyt. upita) rozmyślałam patrząc na deszcz:
Jesteśmy jak te krople wiesz? Najpierw jesteśmy bardzo wysoko, gdzie wszystko wydaje się być cudowne i tak beztroskie. Potem dorastamy, przechodzimy przez okres buntu i jesteśmy właśnie jak te krople, które z każdą setną sekundy są coraz niżej. Na końcu się rozbijamy, bo otaczają nas problemy i staczamy się coraz niżej i niżej. Dopada nas coś, co starsi ludzie zwą depresją, a my wiemy, że prawdziwe imię tego czegoś to, po prostu życie. Na koniec, tak samo jak krople zatapiamy się w ocenie. Jednym, wielkim, wspólnym. Wiesz dlaczego? Bo umieramy i nie czujemy już nic.
Oczywiście kontemplacja nie może wiecznie trwać, więc odbierałam też telefony z pracy.
Aby, spalić kalorie po objedzie postanowiliśmy pospacerować. A tam spotkały nas atrakcje rodem z „Polak potrafi!”
Nieruchomości znajdowały się tuż przy kościele, kapitalny widok, kapitalna hipokryzja. Ojcze Nasz!
Po przestudiowaniu słownika języka polskiego; miałam rację! „Laczki” dopuszczalne są jedynie w grach. Sklep jako gra? Ciekawa metafora. 1:0 dla chińczyka w Bydgoszczy.
W Bydgoskich tramwajach również Cię zaskoczą! Aż z wrażenia będziesz bilet z podłogi zbierał. To się nazywa myśl techniczna. Pozdrawiam pomysłodawcę!
Po dniu pełnym wrażeń, postanowiłam kolejny dzień spędzić nie ruszając się z działki.
Leżałam. (Spoko, spoko- chwilę później spadł deszcz.)
Grilowałam. (Spoko, spoko, chwilę później siedziałam już w kurtce.)
Cieszyliśmy się każdym promykiem i celebrowaliśmy go robiąc zdjęcia. Dużo zdjęć, masę zdjęć słońca. Słońce to przecież taki NIESPOTYKANY widok na urlopie.
Czasem nawet ubierałam letnią sukienkę i udawałam, że jest mi ciepło. Raz nawet odważyłam się zjeść lody i spać przy otwartym oknie. Dzień później miałam katar, kaszel i zatkane zatoki. Amen.
Swoją drogą, już drugiego dnia urlopowania postanowiłam złamać wszelkie reguły. Ubrana skąpo, w godzinach nocnych, kiedy termometr pokazywał grubo poniżej 16 stopni, a z drzew spadały zimne krople deszczu, umyłam na środku działki włosy wodą ze szlaufa. Była cholernie zimna, ale chyba tego zimnego prysznica wtedy potrzebowałam. Tak bardzo nieodpowiedzialna.
A to niezwykle wytworne wnętrze to domeczek dziadków. Jak dobrze, że miał grzejniki.
Przedstawiona poniżej istotka, zwana pieszczotliwie Lejlą bądź Lejluszkiem motywowała mnie do spacerów, zabaw i swoimi słodkimi oczkami pocieszała, gdy wychodziłam już z siebie i krzyczałam w niebo, że nienawidzę świata.
Musicie wiedzieć, że Lejla do bardzo leniwy pies i zdecydowanie woli, kiedy ktoś jej trzyma kostkę, którą ona spokojnie może sobie obgryzać. A Was niech nie złudzi mój „skąpy” wakacyjny strój- pod spodem podkoszulka i sweterek 🙂
Jako, że „z kim przystajesz takim się stajesz” ja przez cały wyjazd nosiłam jedną fryzurę:
Tymczasem, Enjoy!
Żywię słodką nadzieję, że Wasze urlopiki były znacznie lepsze, a na pewno cieplejsze!
Weroniko Ślicznie wyglądasz.Nie ważna pogoda,czy warunki,ważne ,że z ukochanym przy boku.:D
a żebyś wiedziała 🙂
mój był ciepły, o tak! 😉
śliczną miałaś`fryzurkę, widzę Twój tatoo 🙂
hmm..ale żeś z tego demota wyszła hahaha XD
no ten upita byłaś? mam nadzieję, że wypiłaś tam moje zdrowie 😉
nie no moim zdaniem jeśli człowiek nastawi się na tak, to potem jest z górki ;P
zazdroszczę ciepłego urlopu… :< Twoje zdrowie kochana piłam wczoraj! 🙂
No tatoo całkiem niezły hehe. Ale wybrałabym sie teraz na wakacje nad jakies jeziora.
Dzięki 🙂 Ja też marzę o ucieczce w ciche i bezpieczne miejsce.
Ale świetnie to opisałaś, aż się uśmiałam w niektórych momentach 😀
Pewnie w tych momentach w których Ty się śmiałaś, mi wcale nie było do śmiechu… 🙂
Oj z tym deszczem… Położyłam się na plaży w pełnym słońcu,w końcu trzeba wierzyć,że to tłuszczyk się topi 😉 hi hi ccciiiii… 5 min… chmury… a za 10 min ulewa..
No dobra, i tak codziennie.. jak nie grill.. wycieczka..wszystko kończone deszczem lub burzą 🙂
Nie martw się,również miałam piękne wczasy nad morzem 😉
Co z tą pogodą? Jest dopiero połowa sierpnia! Powinno jeszcze prażyć, smażyć! 🙂
Kiedyś marzyłam o wielu miejscach na ziemi, których nie miałam okazji jeszcze zobaczyć. Dziś nadal o nich marzę, ale coraz bardziej doceniam miejsca w Polsce, które zobaczyć jest mi łatwiej. I co? Jest pięknie! 🙂
Oj tak! Polska ma wiele pięknych zakamarków! 🙂 Z całego serca polecam Myślęcinek 🙂
Ja byłam nad morzem, gdy słońce cały czas świeciło, prawie że w nocy też. 😉
no to zazdroszczę 🙂 urlopik Ci się udał!
Uwielbiam takie swojskie wakacje 😉 W tym roku niestety nie byłam nigdzie 😉
Czyli urlopik dopiero za rok :< ?
Widzę , że wypad się udał 😉 . Ja wakacje w tym roku spędzam w domu i czasem wybieram się na działkę po grillować z rodzinką 😉 .
Grille są super i niesamowicie odprężają 🙂
Fajnie to opisałaś. Fajne zdjęcia 🙂
dziękuje! 🙂
uwielbiam minibrowary!
ja też! 😀
Najważniejsze, że dobrze się bawiłaś. Śliczna fryzura 😀
Fryzura- efekt przypadku i lenistwa 🙂
A ja we Wrocławiu ostatnio byłam 😀
ooo! i jak Ci się podobało moje rodzinne miasto? 🙂
NIe trzeba lecieć na Karaiby, aby urlop był cudowny.
Mimo wakacji na Karaibach urlop może być do bani. Pozdrawiam
Święta prawda, wszystko zależy od nastawienia, ludzi i pogody 🙂
Ja znam inną wersję Rodzinne Ogródki Działkowe Ogrodzone Siatką ;-))))
Psiuńcia faaaaajna i tak jej dobrze ze ślepi patrzy ;-)))
Piuńcia jest cudowna i bezgranicznie oddana! 🙂 🙂
Twoja wersja fajniejsza!
Weroniko, może Twój urlop nie był zbyt ciepły, ale ile za to się działo! Wow 😉
Fajna psina.
Pozdrów chłopaka – pasujecie do siebie 🙂
Chłopak pozdrowiony! 🙂 Odrzekł „Ma się rozumieć” na reakcję, że do siebie pasujemy 🙂
Jako, że mowa o moim ukochanym miejscu na ziemi, to czuję się w obowiązku wyjaśnić:
– biuro nieruchomości wzięło swą nazwę od nazwiska właściciela (koleś serio, serio, nazywa się Ojczenasz)
– u nas na laczki mówi się laczki 😉 – naprawdę, to znaczy na klapki czy jak to tam zwą
– Sławomira Szkuta to kawał dobrej artychy – tylko ten twór na wyspie, a właściwie jego opis koszmarnie niefortunny.
A poza tym sympatycznie tu u Ciebie, miło miłych literek 😉
Pozdrawiam
O matko! Strasznie Ci dziękuje za bardzo ciekawy komentarz. Myślę, że ciężkie życie ma Pan OjczeNasz (mam nadzieję, że imię ma chociaż taktowne) 🙂 Co do Pani Sławomiry nie znam jej innych prac, ale ta mimo tego, że ta jest bardzo kontrowersyjna na długo utkwiła mi w pamięci- tak samo, jak nazwisko artystki- doskonały zabieg PR 🙂
Pozdrawiam ciepło!