Cześć Wam,
Sesja trwa, stres rośnie, czas ucieka. Praca wre, ale nie pali się w rękach. W lodówce brak światła, ale za to jest jedzenie. Kawa się skończyła, a do sklepu tak daleko. Paznokcie wołają o pomstę do nieba, a szafy nie otwieram bo boje się, że jej wnętrzności przywalą mnie i jeszcze nie daj Boże umrę. Szampana trzeba pić, bo dzisiaj pół roku mojej miłości, a żeby tego było mało w całym mieszkaniu jest piasek i kurz. Ale, skoro kurz leży to i ja poleżę.
Tymczasem, opowiem Wam historię o mojej cerze:
Wybrałam się ostatnio do dermatologa- myślę sobie, że czas najwyższy, że latka lecą, a twarz ciągle nie jest idealna. Jedna maść, druga maść, jakiś żel, tonik- rachunek w aptece powalił mnie na kolana i potrzebny był plastikowy kubek niejakiej zimniej wody Eden. Nie w jednym, a w dwóch zdruzgotanych kawałkach dotarłam do mieszkanka i się zaczęło: rano, wieczorem, rano, wieczorem i znowu rano- smarowanie, wchłanianie, smarowanie, wchłanianie. I nim się obejrzałam mogłam zrywać płatami skórę ze swojej twarzy. Wyglądałam niczym przesuszony na wiór kawałek mięsa. Myślę sobie: Co tu zrobić? Ani wyjść, ani się położyć.
Kobieca desperacja sięgnęła zenitu kiedy chciałam popełnić samobójstwo łyżeczką od herbaty. W tym samym momencie pojawił się (ten z którym jestem dopiero pół roku) i powiedział mi: weź otwórz te swoje szafki, na pewno znajdziesz coś co Ci pomoże.
Niechętnie, bo niechętnie, ale wstałam, szukałam, krzyczałam, darłam się, (czasem też przeklinałam) i rzucałam stwierdzeniami typu: tu nic nie ma! przecież nie dam sobie peelingu na mega suchą skórę! Ta, jasne może posmaruję się żelem do higieny intymnej! Po, co kazałeś mi wstawać!
I nagle, ni z gruszki, ni z pietruszki, ze światłością złotą dojrzałam olejek arganowy. Prawie zupełnie już zapomniany olejek arganowy.
Sceptycznie, bo kobiety inaczej nie podchodzą do życia, zaczęłam o nim czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Potem obejrzałam efekty rzekomych kobiet, (rzekomych) bo wcale nie podawały się za opłacone i w pełni ubezwłasnowolnione testerki, a pisały dobrze.
Mówię zatem sama do siebie: A co mi tam! Niech to będzie moja ostatnia deska ratunku.
Miliard razy dziennie porcja olejku lądowała na mojej twarzy i ustach. Aż tu nagle… wstaje rano i bum! Mówię sobie: dzisiaj to przegięłam, wyglądam znakomicie. Ciekawe co robi pozostałe sześć cudów świata.
Olejek arganowy 100% BIO, a lubię BIO pomógł mi w ciągu jednego dnia uporać się z cerą godną pożałowania i wyrzucenia do śmieci. Czy jestem zachwycona? Jestem wręcz onieśmielona jego niezawodnością.
Drogie Panie, ciekawe czy Was też zawstydzi? 🙂
Kończąc przydługawą opowieść dodam, że twarz nawilżył mi, jak żaden inny krem wcześniej. Dodatkowo nie zatkał porów, nie świeciłam się po nim niczym w dzień upalnego lata i co najważniejsze jego efekt nie był chwilowy! Teraz stosuję i maść dermatologiczną i olejek i mogę wyjść do ludzi! Już mogę wyjść do ludzi.
Polecam.
bardzo ładną ma buteleczkę 🙂
Teraz zimową porą skóra łatwo nie ma.
własnie o tym olejku ja słyszałam bardzo dobrą opinię, no to wychodx do ludzi i się uśmiechaj 😉 a tak wgl. to szczęscia i oby jak najdłużej 😉 to gdzie Ty mieszkasz, że masz daleko do sklepu ?
gdybym wiedziała, że mi pomoże..
fajnie, że ten olejek Ci pomógł 🙂
Od dwóch miesięcy stosuję olejek arganowy innej firmy i w pełni się z Tobą zgadzam.
Ciekawie opowiedziana historia cery 😉
Bardzo miło i lekko się Ciebie czyta, chwilami się solidnie uśmiałam. 🙂
Ciekawy ten olejek, można wypróbować.
Masz fajny styl pisania 🙂
Penie wiesz, jak powstaje olejek arganiowy? Drzewa arganiowe rosną w Maroku. Ich owoce to orzeszki. Jest to kozi przysmak. Drzewa oblepione są i orzeszkami i …kozami. Kozy zjadają całe orzeszki i wydalają z kupką pestki…
Te pestki są przez Marokańczyków rozbijane i filtruje się z nich olej…
Pozdrawiam bardzo serdecznie:)
a co mi tam! i kozią kupą na twarz, żeby odzyskać wygląd! 🙂
Miało być: Pewnie wiesz,
Pozdrawiam
jeden z tych sześciu cudów właśnie pisze tu komentarz;)
Może to tak zadziałał olejek, a może to efekt placebo? Wszystko przecież wychodzi z naszego wnętrza i nastawienia do świata:)
wszystkiego najlepszego z okazji Waszej półrocznicy 🙂
pozdrawiam!
Świetnie, że Ci pomógł 🙂
Uwilebiam wszelkiego rodzaje olejków, a olejek arganowy jest własnie jednym z moich ulubionych. Warto powrócić do naturalnych sposobów pielęgnacji
oj tak! też mam już dosyć tych wszystkich konserwantów… tylko cerę zapychają…
Regularnie stosuję olejek arganowy i jestem bardzo zadowolona. Co prawda jakiś super efektów nie widzę, a zapach do przyjemnych nie należy, ale jakaś niewielka poprawa jest.
P.S. Pomyślnie zaliczonej sesji!
Dzięki za komentarz.
Olejek arganowy pełną gębą króluje w aptekach, jako aktualny szczyt kosmetycznej mody 😉
Też mam olejek arganowy. Na suchą skórę niezawodny, lepszy od kremów, masz rację.
nie miałam go, jeszcze 😉
ciekawy produkt 🙂 fajnie, że pomógł 🙂
Z Twojego opisu wydaje się ciekawy, będę musiała spróbować 🙂
Chetnie spróbuję lubię kosmetyki 🙂
Chetnie spróbuję lubię kosmetyki naturalne 🙂
Odnośnie sentencji o cudzie, można jeszcze żyć pomiędzy, i to najczęściej mi się zdarza.
Co do olejku – niedawno zakupiła go moja synowa i niestety nie spełnił jej oczekiwań. Potwierdziła się stara prawda, że to co dla jednego jest dobre, dla innego może być do niczego. Ja natomiast, od lat, stosuję jeden „olejek” pod nazwą bambino. Do rąk na noc, i rano i wieczorem na paznokcie.