Cześć kochani,
Święta, Święta i po Świętach- chyba nie mogłam zacząć bardziej trywialnie, co? Kilogramów znowu więcej, a co za tym idzie funkcje życiowe i odruchy zostały jeszcze bardziej spowolnione. Gorzej być nie może, zdawałoby się. Jednak jest: wczoraj Google powiedziało mi, że umieram na raka żołądka, mam trzy różne odmiany tasiemca, jakieś dziwne robaki i na całe szczęście nie mam raka wątroby. Wg Lekarza Google powinnam umrzeć za jakieś… w sumie teraz.
Korzystając z tego, że jeszcze żyję zapraszam Was do świata ukochanych kosmetyków:
Olejek Huile Prodigieuse
Jakaś taka moda nastała na produkty 2w1, 3w1, 8w1 itd. Że niby oszczędność czasu, kasy i dla środowiska dobre bo mniej opakowań i śmieci. Lepsze i gorsze zdarzają się takie kosmetyki. Ale, powiedzcie mi jakim cudem Nuxe połączył kosmetyk do twarzy, włosów i ciała w jedno? Tak udane jedno?
Ten suchy olejek o zawartości 98,1% składników pochodzenia naturalnego to nowatorskie połączenie 30% szlachetnych olejków roślinnych i witaminy E – tak skomponowana formuła odżywia, odnawia wygładza skórę twarzy i ciała oraz włosy. Wystarczy jeden gest!
No dobra, do sedna, do sedna moi Drodzy:
Lekka konsystencja połączona z niesamowitym, ciepłym zapachem, który zdecydowanie koi moje zmysły i rozbudza wspomnienia słonecznej Grecji, złotego piasku i delikatnego szumu morza.
Wykorzystuje wszystkie jego trzy zastosowania: nakładam go bezpośrednio na twarz 2-3 razy w tygodniu, zamiast kremu na noc. Świetnie nawilża moją wysuszoną cerę, wygładza ją i sprawia, że jest baaaardzo miękka 🙂 Dodatkowo dodaje odrobinkę rano do podkładu- twarz wydaje się bardziej naturalna i świetlista.
No dobra, ale to nie koniec 🙂
Co wieczór spryskuje nim końcówki włosów. W trzy tygodnie sprawił, że masakrycznie rozdwojone końcówki, które już miałam obciąć znowu wyglądają zachwycająco. Polecam każdej z Was!
No i moje ostatnie ukochane zastosowanie: genialnie nawilżający olejek do ciała. Głównie rozpieszczam nim nogi- ponieważ tak często je depiluję, że momentami wyglądają jak przesuszony trawnik latem. Nie ma sobie równych.
Olejek jest nieprawdopodobnie wydajny, nieprawdopodobnie wszechstronny i nieludzko zachwycający. Coś dla każdej z Was 🙂
Reve de Miel, Lip Balm
Bo piękne usta to podstawa- rzekłaby nie jedna z Nas. Ale, zimą jest trudniej. Zimą są mrozy, wiatry, zmienne temperatury. Zimą cały świat sprzeciwia się pięknym, delikatnym i lśniącym wargą.
Testowałam już setki pomadek, balsamów do ust, błyszczyków ochronnych i myślałam, że moim numer jeden jest balsam do ust z 24 karatowym złotem od Tso Moriri, jednak Nuxe powalił go na kolana.
Momentalnie poprawia kondycję ust i to z zaskakującym skutkiem. Szykowałam się do peelingu warg ze względu na ich suchość, szorstkość i minimalne pęknięcia, ale mówię sobie: co mi tam, poczekam jeszcze chwilę i dam szanse Reve de Miel. I wiecie, co? Spadły mi kapcie, szczęka, a ja z krzesła- takie wrażenie zrobił na mnie ostateczny efekt.
Świetnie nawilża i odżywia. Ma bardzo miły cytrynowo-miodowy zapach. Jego konsystencja jest treściwa i bogata. A sam balsam długo utrzymuje się na ustach. Nie mówiąc już o bardzo estetycznym słoiczku 🙂
Nuxe Body, Gel Douche Fondant, żel pod prysznic
To, że mam skórę wrażliwą na wszelkie uczulenia to już każda z Was wie. To, że pierwszy lepszy kosmetyk pozostawi na mojej skórze miliardy stanów zapalnych- to też nie nowość. To, że Nuxe nie zawiera parabenów i owy, żel ma 88% składników pochodzenia naturalnego- to teraz już wiecie.
A tak zupełnie poważnie: nie uczula mnie. Ponad to ma przepiękny zapach, który jest jak połączenie migdałów, pomarańczy, kwiatów… Ostateczny efekt jest niesamowity.
Bardzo dobrze nawilża (stworzony bez mydła), średnio się pieni, no i nie szczypie jak dostanie się do oka, co przy moim roztrzepaniu zdarza się niemal codziennie.
Bardzo wydajny- głównie dzięki świetnej konsystencji. Aaaa! No i zapach utrzymuje się na skórze długo po umyciu 🙂 To naprawdę świetny kosmetyk.
Rzadko kiedy robię podsumowania i rzadko kiedy rekomenduję całą firmę, ale teraz się o to pokuszę. Przedstawiłam Wam trzy z ręką na sercu genialne i moje ulubione produkty firmy Nuxe. Jestem przekonana, że żadna z Was się nimi nie zawiedzie.
Enjoy! Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku!
och, jak ja uwielbiam takie kosmetyki.. a zarazem nie cierpię tych recenzji, bo mnie zazdrość zżera, że to nie ja to dostałam hihi 😀
Już sama buteleczka tego olejku olśniewa, a skoro działanie do tego extra to nie wypadałoby nie spróbować 😀
wydaje się ciekawy i skuteczny 😉
wiesz ja kiedys tez szukałam sobie przyczyny choroby.. i co/ poszłam do lekarza to zjebka na początek, nie miałam dławicy piersiowej.. a nerwice 😉
olejek wygląda bardzo ładnie i skoro jak piszesz równie świetnie działa to po prostu zazdroszczę 🙂
Wróciłam na blog po świętach 😉
mnie wlasnie kuszą ale póki co mam inne rzeczy do wykonczenia:)
ciekawe produkty kosmetyczne ;D
Najbardziej zaciekawił mnie żel pod prysznic. Za olejkami, jakimikolwiek, w ogóle nie przepadam 🙂
Ciekawi mnie ten balsam do ust, ale wstrzymam się z zakupem, bo najpierw muszę wykończyć napoczęte 😉
Miałam sobie kopić latem wersje podróżną do wypróbowania i zapomniałam.Teraz mam trochę smarowideł i olejków.Jak tylko je wykonczę pierwsze kroki skieruje do apteki po Nuxe
Uwielbiam Nuxe 😉 Żele miałam dwa, olejek czeka na swoją kolej a i balsam do ust by się przydał. Ze swojej strony polecam wodę miceralną z płatkami róż zużyłam chyba z 5 szt i muszę zrobić kolejny zapas 🙂