Witajcie kochani,
Mówi się, że człowiek musi dorosnąć, aby zrozumieć sens życia, sytuacji i , aby w pełni potrafił być szczęśliwym. Mówi się, że osoby i niewykorzystane szanse doceniamy po czasie, jak i po stracie. Nie wiem czy dorosłam, czy dojrzewam, czy po prostu mam przebłysk inteligencji, ale zrozumiałam pewną maksymę „nie ma to jak u babci”. Jaka by Ona nie była i jak wiele nie mielibyśmy jej do zarzucenia, to po prostu „nie ma to jak u babci”. Babcia nawet jak nie rozumie, to rozumie, akceptuje, uczy Nas i pomaga Nam. Babcia to instytucja wielopoziomowa i wielopłaszczyznowa. U babci wszystko jest lepsze, świat staje się kolorowy i pozbawiony wad. I na własnym (jakże małym i prawie nic nie znaczącym) doświadczeniu mogę powiedzieć: wystarczy jeden uśmiech tej niesamowitej kobiety i świat wydaje się, staję się prostszy.
Dlatego, dzisiaj zapraszam Was właśnie do świata ciepłej kuchni Babci Zosi.
Wiecie, jaki komplement otrzymałam kilka dni temu? ,,Bo mieszkanie z Tobą jest jak mieszkanie z babcią, pierwsze i drugie danie no i oczywiście deser.” Moja wewnętrzna bogini odpowiedzialna za tą część mojego życia odbyła wtedy pochwalny taniec i co, jak co, ale aż chciało mi się piszczeć z samozadowolenia. A mowa oczywiście była o zupach i daniach Babci Zosi.
🙂 danie w kilka chwil
🙂 aż 1 litr zupy
🙂 tylko naturalne składniki
🙂 warzywa z naszego gospodarstwa
Nie ukrywam, że wszystkim Nam, jak i oczywiście mi, gotowe dania kojarzyły się zawsze z chemią, konserwantami, niezdrowym jedzeniem, wysypką na drugi dzień i przy okazji z torturą dla żołądka. Dlatego unikałam, jak mogłam. I gdy po raz pierwszy sięgnęłam po opakowanie Babci Zosi moje sceptyczne podejście wcale nie było mniejsze. No, ale jako kobieta rozsądku zanim wrzuciłam do gara postanowiłam wyczytać wszystkie literki z kartonowego pudełka.
I tam moje zaskoczenie sięgnęło zenitu- jeśli w ogóle zaskoczenie może mieć jakiś zenit. Okazało się, że nie ma tam tych wszystkich ‚E’, dziwnie wyglądającego makaronu (który na dodatek tak strasznie specyficznie pachnie) i nawet nie załączyli saszetki z olejem „nie wiadomo skąd”. Zaraz potem wyczytałam, że warzywa są naturalnie suszone, makaron zdrowy (taki normalny, jak to kupujemy w paczkach) i wszelkie przyprawy również są zdrowe. Mój optymizm jednak był podszyty nutką „coś tu musi nie grać” i drążyłam dalej.
Wrzuciłam wszystko do garnka tak jak Babcia Zosia przykazała i czekałam, aż zacznie wrzeć, dodałam łyżkę swojej oliwy (również za namową Babci) i czekałam… No i mówię dobra, czas spróbować. Wywar na łyżkę, chuch, dmuch i połykam. I wiecie co było dalej? O matko, jakie to normalne. (Normalne czyt. dobre, smaczne, zdrowe, jak w domu, jak u babci, pozbawione sztuczności smaku).
Sobą bym nie była, gdybym każdej zupki i dania nie odpicowała pod swój smak, dlatego:
do pomidorowej wrzuciłam świeże pomidorki, warzywa i puszkę kukurydzy (o mniam!),
do pieczarkowej gotowanego kurczaka, groszek i świeże warzywa,
do zupy z soczewicy trochę wołowiny,
a do ryżu ze szpinakiem piersi z kurczaka, kukurydzy i pomidorów (całość posypałam tartym serem żółtym).
I tak danie po daniu, zupka po zupce poddawałam się konsumpcji. Zachwyt się nie zmniejszał, a mój facet nadal myśli, że tak świetnie gotuję (bo przecież taka kobieta jak ja się nie przyzna, że Babcia Zosia jej pomaga).
A już zupełnie się ucieszyłam, gdy podczas standardowych zakupów w Realu odnalazłam półkę Babci i mogłam się zaopatrzyć w kilka smakołyków, które cenowo biją wszystko i wszystkich na głowę, zapłaciłam mniej więcej 4zł. za kartonik.
Powiadają, że smak jest najważniejszy. A ten nie zawiódł mnie, ani razu. Więc, gdzie szukać wad, problemów, niedociągnięć?
Skoro skład jest bardzo ok, aż pozwolę sobie napisać caps lockiem: TYLKO NATURALNE SKŁADNIKI. To i dziecku bym się nie bała podać i facetowi życia i jedno jest pewne: nie są to dania, które można podać podczas wizyty teściowej. Nie zatruje się kobiecina, a tylko nie daj Bóg poprosi o przepis. Tak jak już napisałam, doprawiać, bawić się i dopieszczać można po swojemu, albo spożywać w łagodnej i delikatnej wersji Babci.
To szybkie i smaczne, dobre dla kobiet pracujących, których czas niestety nie jest z gumy i tych, które tego czasu mają w bród, ale nie pasjonują się gotowaniem. Przepisy na kartoniku są tak proste, że i faceci (których z tego miejsca dyskryminuję) sobie poradzą i jest szansa, że nie rozniosą kuchni.
Zdecydowanie polecam.
To są czysto gotowce, czy trzeba jednak swoje warzywka skroić itp?
sama ostatnio robiłam i bardzo lubie takie szybkie zupki i wszelakie dania 🙂
Kurcze ! z opisu rewelacja 🙂 chętnie wypróbuję u siebie w domku
najbardziej pyszna jest pomidorowa:P
Mają świetne te swoje zupki i dania z kaszą.
moja niestety odeszła jakis czas temu, ale w serduchu jest 😉
Nie robiłam i coś na razie się nie zapowiada. ;D Ohh mama kucharka, babcia w domu, a i ja lubię jak mam czas posiedzieć w kuchni. xDD No, ale faktycznie z opisu wygląda, że jest okej i jak ktoś nie ma czasu to wystarczy wyskoczyć do sklepu. 😛
Spore zapasy.Koniecznie muszę wypróbować ryz z jabłkami 🙂
jak to dobrze, że Maksiu ma obydwie Babcie ;P
hmm, moja Babcia nie gotuje takich specjalow i nawet za bardzo nie wmusza we mnie jedzenia, chyba mam nietypowa Babcie 🙂
Z chcęcią też bym spróbowała. 🙂
chyba czytałaś Grey’a, co? Bo widzę zdanie o wewnętrznej bogini hahaha 😀
ja niestety nie lubię takich dań, więc pewnie bym się nie zachwycała ;p
Muszę wypróbować te zupki 🙂
Ja muszę wreszcie przyrządzić swoje dania 😉 A z chęcią skusiłabym się na Twoją wersję ryżu ze szpinakiem 😀
mi sie trafiły 2 opakowania kaszy gryczanej,której u mnie się nie jada… :/
O masz, nawet o takich cudach nie słyszałam 😀 Jakbym wiedziała wcześniej to mogabym zaskoczyć faceta umiejętnością robienia pysznych zup, a tutaj zonk 😀