Witajcie kochani,
Jest druga w nocy jak zaczynam pisać notkę, jak położę się spać pewnie będzie po trzeciej. A budzik czy chcę czy nie zadzwoni o ósmej rano. (Tak brzmią pierwsze dwa zdania notki, którą zaczęłam pisać trzy dniu temu). I to właśnie mnie boli- chroniczny brak czasu, żeby blogować. Teoretycznie mogłabym, ale musiałabym z czegoś zrezygnować albo z pracy, albo ze snu, z mejlowania albo z jedzenia. Tak więc, wybieram full opcję jeśli chodzi o życie i zadowolę się faktem, że więcej godzin pracuję jak śpię. Ale, co ja tam wiem o pracy, raptem kilkanaście dni z rzędu dopiero musiałam wstać i być o określonej godzinie. Dorośli to mają dużo gorzej, oni od wielu lat muszą spędzać miliardy godzin w nużącej pracy. Jak dobrze, że w październiku studia.
Dzisiaj zabieram Was do wyjątkowego świata:
Jesteśmy wielopokoleniową, polską
firmą rodzinną.
Produkujemy kosmetyki dla niemowląt i dzieci pod marką Skarb Matki kosmetyki dla przedszkolaków pod marką Skarb Matki FUN oraz kosmetyki dla kobiet w ciąży i młodych mam pod marką Skarb Matki Femina.
Firma istnieje od ponad 60 lat. Została założona przez magistra farmacji – Władysława Makarczyka. Obecnie prowadzona jest przez inż. chemika Dariusza Makarczyka (II pokolenie) oraz Paulinę Makarczyk i Pawła Makarczyka (III pokolenie).
Zacznijmy od mojego ulubionego kosmetyku, czyli:
Mydełko pod prysznic o zapachu soczystego arbuza
Gdy tylko wzięłam je w swoje ręce zachwyciło mnie wszystko- świetne, kolorowe opakowanie, obietnica arbuzowego zapachu i świetny dozownik. Jeszcze tego samego dnia zabrałam go ze sobą pod prysznic i właśnie tam przeżyłam kosmetyczny zachwyt. Za oknem padał deszcz, odczuwałam to nad wyraz mocno ponieważ w łazience jest okno dachowe i to właśnie ono przypominało mi o tragicznej pogodzie. Moje ciało było zmęczone całym dniem, a umysł nie pragnął niczego ponad snu. I właśnie wtedy moje zmysły oszalały czując arbuzowy zapach.
Czy intensywny? Jak żaden inny żel pod prysznic. To jak najpiękniejsze wspomnienia lata zamknięte w plastikowym opakowaniu.
Produkt delikatnie się pieni, dzięki czemu mogę przemyć nim również twarz i nie odczuwam nawet najmniejszego szczypania. Konsystencja jest płynna, jak najbardziej w porządku. Jeśli chodzi o kolor to jest perłowy, chyba wolałabym bardziej arbuzowy odcień 🙂 (aczkolwiek wtedy skład poleciałby na łeb na szyję ze względu na dodanie barwników)
Nie podrażnia skóry i nie powoduje reakcji alergicznych. Jest najbezpieczniejszym i najdelikatniejszym mydełkiem pod prysznic jakie gościło w mojej łazience. Polecam i dużym i przede wszystkim małym dzieciom. Jesteśmy tego warci 🙂
Faworyt nr 2, czyli:
Budyń do ciała!
Zacznę od anegdotki jak to mój brat wszedł do mojego pokoju i zobaczył na biurku pomarańczowe cudo.
-Ej, skąd masz taki budyń? Gdzie kupiłaś?
– Dostałam.
– Dobry jest? Mogę trochę spróbować.
Sytuacja powtórzyła się również wtedy kiedy przyjechał do mnie mój facet 🙂 Ach, mężczyźni.
Mimo wszelakich męskich podejrzeń, jest to budyń do ciała, a dokładniej balsam.
Wygląda, pachnie i w konsystencji jest dokładnie taki jak budyń. Dzięki czemu jest to kolejny kosmetyk nie tylko dla ciała, ale i dla ducha. Pachnie pysznie, przepysznie, jak czekoladowy budyń ze skórą pomarańczy. (Oczywiście czuć jakieś sztuczne dodatki, ale przecież to zupełnie naturalne) 🙂 Uważam, że spokojnie można użyć tego kosmetyku do domowego SPA czy też do masażu. Jeśli chodzi o kolorek ten również wygląda smakowicie i bardzo kremowo.
Balsam jest bardzo dobry dla wrażliwej, suchej i wymagającej skóry. Bardzo dobrze regeneruję, otulając ciało przyjemnych aromatem. Widać różnice w stanie skóry już po kilku użyciach. Ciało staje się gładkie i nawilżone.
Jeśli chodzi o wydajność jest przeciętna i w dużej mierze zależy od tego jak my go używamy. Jedno opakowanie wystarczyło mi na trzy tygodnie.
Kosmetyk nie uczulił, zero reakcji alergicznych nawet w przypadku podrażnionej goleniem skóry. Dodatkowo bardzo szybko się wchłania i tworzy świetną warstwę.
Jestem na TAK. Jak w przypadku mydełka pod prysznic, budyń to również kosmetyk dla małych i dużych no i tych największych 🙂
Miejsce nr 3 zajęła:
Pomadka do ust
Ocenie ją wg jej przeznaczenia, czyli dla małych dzieci, a nie dla tych całkiem już dużych 🙂
Kształtem odbiega od tych znanych nam z drogerii, czyli cieniutkich, łatwo wysuwających się i bardzo miękkich w dotyku pomadek. W przypadku tej wszystko jest specjalnie dostosowane do najmłodszych. Pomadka ochronna jest szeroka, dzięki czemu bardzo trudno ją złamać (chyba jest to niemożliwe). Skuwka nie jest nakładana, a przykręcana, co samo przez siebie mówi nam o tym, że nie da się jej zniszczyć. Wygląda bardzo schludnie i estetycznie, kolorowa grafika na pewno przydanie do gustu malcom 🙂 Jest twarda, co również przedłuża jej żywotność. Ale, też i wpływa na to, że dużo ciężej nakłada się ją na usta.
Jak wiecie mam fioła na punkcie zapachów, ale ta pomadka zdecydowanie zaspokoiła potrzeby mojego nosa. Pachnie cudownie, delikatnie i malinowo. Znowu bardzo słonecznie i lekko 🙂 Dodatkowo nie jest to przesadzony zapach, jest naturalny, po prostu miły.
Jeśli chodzi o efekt po nałożeniu na usta, nadaje delikatny połysk i dobrze nawilża i natłuszcza- przez jedną noc poradziła sobie z wysuszonymi ustami. Nie podrażniła, nie uczuliła i nie szczypała.
Jestem bardzo zadowolona i polecam gorąco. 🙂
Tymczasem trzymajcie się i spokojnej niedzieli 🙂
Tych kosmetyków jeszcze nie znam. Hehehe mój narzeczony ciągle wykrada mi kosmetyki 🙂
Testowałam kosmetyki tej firmy. Oliwki do ciała i puder oceniam dość dobrze, ale co do składu płynu do kąpieli mam wiele zastrzeżeń, biorąc pod uwagę fakt, że jest to kosmetyki dla dzieci. Mydło arbuzowe i budyń zbierają świetne recenzje i mam ochotę je wypróbować. Może się skuszę 🙂
Miałam i pamiętam, że budyń był do schrupania 🙂
Kochana, coś przegapiłam z Twoją pracą. Muszę nadrobić zaległości.